Wyniki miały być koło 3 listopada. Jednak kilka dni po tym wpisie dostałam maila z kliniki, że właśnie zaczęli już badać zarodki. Zatem kwestia około 2 tygodni i poznamy prawdę. Po półtorej tygodnia (tj. wczoraj) czerwone kropki na liście wyników stały się zielone. Niestety aktualnie mój mąż przebywa na oceanie. Miał wrócić w niedziele. Zatem postanowiłam nie odczytywać wyników do tego czasu. Strach przed tym był ogromny. Mój mąż miał w sobie więcej odwagi. Sprawdził wyniki sam, bo jak powiedział nie mógł by zasnąć.
Dzisiaj okazało się, że jednak nie wróci w niedzielę. Musimy czekać do wtorku. To za długo abym mogła żyć w tej niepewności. Postanowiłam odczytać wyniki. Mąż zadzwonił i widzieliśmy się przez internet.
Znam wyniki, oto one:
Zarodek | 5AA | 5BB | 5BC | 5BC | 5BC |
Wrodzona łamliwość kości | brak mutacji | brak mutacji | stwierdzono mutację | stwierdzono mutację | stwierdzono mutację |
Chromosomy | nieprawidłowy, delecja w 22 chromosomie | nieprawidłowy, trisomia 1 i 4 chromosomu | prawidłowy | nieprawidłowy, delecja w 22 chromosomie | prawidłowy |
Czyli jak widać nie mamy ani jednego kompletnie zdrowego zarodka. Są 2 z prawidłowymi chromosomami, ale obciążone wrodzoną łamliwością kości.
Zaczynamy starania naturalne. Bo wychodzi w tym momencie na to samo. Odbędziemy jeszcze konsultację z genetykiem. Jeśli długo nie będzie nam się udawało zajść w ciąże, to świadomie dokonamy transferu zarodka z wadą genetyczną.
Piszę to wszystko na świeżo. Jeszcze przetwarzam te informacje. Ciężko mi tu pisać. Ale wolę teraz niż uświadomię sobie bardziej co się stało. Nie o tym miał być ten blog.
Odezwę się za jakiś czas, nie wiem kiedy. Zawsze możecie do mnie napisać: ysmay(at)wp.pl.
Kochana, ściskam was. Mocno.
Przeczytałam całego bloga. Trzymam za Was kciuki! Walczcie dalej!