Niestety postanowiono zamknąć platformę blog.pl. Pomimo, że nasze leczenie uległo zakończeniu, to nie chcę aby ten blog zniknął. Może ktoś znajdzie tutaj potrzebne informacje. Albo dowie się, że nie jest sam w swoich przejściach.
Poza tym my nadal walczymy o nasze szczęście. Może już nie dzięki PGD, ale próbujemy. Chce kiedyś zamieścić tutaj wpis ze zdjęciem, na którym będziemy my z naszym dzieckiem. Bez względu na to jak to ma się stać i czy będzie zdrowe. Ważne żeby było.
PGD – Wyniki
Wyniki miały być koło 3 listopada. Jednak kilka dni po tym wpisie dostałam maila z kliniki, że właśnie zaczęli już badać zarodki. Zatem kwestia około 2 tygodni i poznamy prawdę. Po półtorej tygodnia (tj. wczoraj) czerwone kropki na liście wyników stały się zielone. Niestety aktualnie mój mąż przebywa na oceanie. Miał wrócić w niedziele. Zatem postanowiłam nie odczytywać wyników do tego czasu. Strach przed tym był ogromny. Czytaj dalej
PGD – Oczekiwanie
Tym razem nie będzie to długi wpis. Zleciliśmy zbadanie wszystkich zarodków i niech się dzieje co chce. Jedynie czas oczekiwania się znacznie wydłużył. Miały być 2 tygodnie a zrobiło się 6-8. Także czekamy cierpliwie. Dam znać co wyszło.
EDIT:
Dopytałam wczoraj w klinice czy to ma być 6 czy 8 tygodni. Dostałam odpowiedź, że 20 października skończą przygotowywać matryce. Wtedy potrzebują 2 tygodnie na przeprowadzenie już samego badania. Czyli koło 3 listopada 2017 coś powinniśmy wiedzieć.
PGD – Sierpień i najkrótsza stymulacja w moim życiu
Sierpień już się skończył, my też już mamy za sobą kolejny etap leczenia. W dodatku udało nam się pojechać na te zasłużone wakacje. Ale zacznijmy od początku. Czytaj dalej
PGD – Czy sierpień będzie szczęśliwy?
Tak sobie piszę tego bloga i pchnie mi się zawsze takie zdanie – moja historia to nie jest „Gra o Tron”. A przynajmniej chcę w to wierzyć. Z pozoru nie jestem pesymistyczną osobą. Uśmiecham się często, spełniam w życiu ostatnio (w końcu wiem co chcę robić). No i mam siłę aby walczyć dalej. Ale jak czytam naszą historię zamieszczoną tutaj, to myślę że pewnie nikt tak pesymistycznej historii nie chciał by wydać ;). Czytaj dalej
PGD – Co było dalej w marcu
Nie wiem czy ktoś już z was odkrył tą zależność. Przestaję pisać jak coś idzie nie tak, albo nie dzieje się nic. Ostatni wpis zakończyłam dość pozytywnym akapitem, pełnym nadziei. Dalej czekały nas jednak wzloty i upadki. A historia nadal się nie zakończyła i brniemy dalej. Ale nadróbmy zaległości… Czytaj dalej
PGD – Podejście drugie
A zatem zaczęliśmy działać raz jeszcze. Nauczeni doświadczeniami z poprzednich wydarzeń. Nie wiemy na ile te założenia się udadzą, ale jesteśmy dobrej myśli.
Po leki pojechałam sama, gdyż mąż znowu (sic!) popłynął w morze, ale czy to źle? Która z was nie chciała by spędzić weekendu w otoczeniu galerii handlowych z całkiem fajnym stanem konta w banku??? No właśnie, było cudownie ;).
PGD – Plan B
Jeszcze przed drugim transferem, właściwie to nawet nie pamiętam kiedy powstał plan B. Zakładał wykonanie minimum 2 (lub więcej) stymulacji hormonalnych w celu uzyskania jak największej ilości zarodków. Przebadanie ich w 5 dobie (!) w momencie kiedy osiągną stadium blastocysty. Następnie zamrożenie i przetransportowanie zdrowych do Islandzkiej kliniki, do której od kiedy się przeprowadziliśmy mam 8 minut drogi spacerem. Czytaj dalej
Rok zmian – wersja Męska
Rok 2015-2016.
Hmm, od czego by tu zacząć.
Wpadliśmy, a ja byłem wniebowzięty. Wreszcie się udało. Na początku chciałem się od tego zdystansować, ale po kilku tygodniach popłynąłem w marzeniach. Czy było warto mimo późniejszych komplikacji? Według mnie tak, jak najbardziej. Czy chciałbym to przeżyć znowu? – Jasne. Jak to już w życiu bywa czasem nie mamy wyboru, a zamiast martwić się na zapas trzeba rzeczywistość przyjąć na klatę i po prostu cieszyć się. No niestety teściom mój optymizm się nie udzielił. Mieli własne plany wobec nas i jakoś ja się w nie nie wpisałem. Mnie nie podobał się kompletny brak intymności i załatwianie wszystkiego za moimi plecami, a oni za wszelką cenę chcieli mieszkać z córką. Zarodek obumarł, tabletki na poronienie, ciągłe kłótnie z nimi, próby rozbicia naszego małżeństwa – było to dla mnie za dużo. No cóż nie wytrzymałem. Są pewne momenty, które pamiętam przez mgłę, jak jakiś koszmar. Role się diametralnie obróciły, na ogół to facet ma trzymać wszystko razem, pocieszać, być tym silnym ramieniem. Tak nam wpajano od dzieciństwa. I muszę tu przyznać że to G..o prawda. W naszym przypadku się udało, tak można powiedzieć. Dla mnie pojęcie małżeństwa nabrało zupełnie innego wymiaru, ciężko mi to nazwać. Żona/Partner?
Piszę o tym nie dlatego aby się wygadać, ale aby pokazać wam jak ważne w tym procesie jest wzajemne wspieranie się. My podołaliśmy wyzwaniu czego i wam bardzo życzę. Działamy dalej 😉
PGD – Transfer drugi
Obiecałam, że kolejny wpis pojawi się po kilku dniach. Potem mój mąż wpadł na pomysł, żeby coś napisać, to postanowiłam się wstrzymać. W końcu nic nie napisaliśmy i już mamy luty.
Kiedy zakładałam tego bloga miałam sporo planów jak to będzie wyglądać. Z czasem się to jednak zmieniło i miejsce to jest raczej zarejestrowaniem całej naszej historii w staraniach o nowe dziecko. Nie wiem czy zamknę go kiedyś wstawiając zdjęcie szczęśliwego malucha czy zakończy się to inaczej. Będę dalej pisać, może to się komuś przyda. Czytaj dalej