PGD – Czy sierpień będzie szczęśliwy?

Tak sobie piszę tego bloga i pchnie mi się zawsze takie zdanie – moja historia to nie jest „Gra o Tron”. A przynajmniej chcę w to wierzyć. Z pozoru nie jestem pesymistyczną osobą. Uśmiecham się często, spełniam w życiu ostatnio (w końcu wiem co chcę robić). No i  mam siłę aby walczyć dalej. Ale jak czytam naszą historię zamieszczoną tutaj, to myślę że pewnie nikt tak pesymistycznej historii nie chciał by wydać ;).  Czytaj dalej

Zaczynamy PGD, czyli czekanie, czekanie i jeszcze raz czekanie…

Wyjazd do Polski w czerwcu, zaczęliśmy od ślubu naszych znajomych. Tak zainspirowaliśmy ich naszym, że postanowili zrobić powtórkę z rozrywki. I zatem: ten sam kościół, ten sam pałac, ten sam ksiądz, ten sam DJ (!!!), fotograf tylko inny był.
A potem pojechaliśmy do Warszawy. Byliśmy pod wrażeniem szybko jeżdżących pociągów (to nie jest ironia) i tego jak nasz kraj się zmienia. Do kliniki z dworca dosłownie rzut kamieniem. Chociaż spodziewałam się osobnego gmachu, nie 2 pięter w jakimś starym wieżowcu. Czytaj dalej

Moja droga do PGD. Część III

Wizytę w klinice udało mi się załatwić dość szybko. W oczekiwaniu na nią postanowiłam ponownie na spokojnie przeczytać rozmowę na amerykańskim forum na temat OI. Tą o genetycznym badaniu zarodka. Wtedy już więcej zapamiętałam, chociażby nazwę procedury PGD. Niestety tamtej parze się nie udało, dyskusja w ogóle się nie kleiła.
Przeczytałam w internecie na czym polega PGD. Z zarodka w trzecim dniu jego rozwoju kiedy osiągnie wielkość 8-10 komórek pobiera się jedną. Następnie poddaje się ją badaniu w celu poszukiwania danej mutacji. Jeśli zarodek jest zdrowy, istnieje 90% pewności że dziecko będzie zdrowe. Do całej procedury niezbędne jest oczywiście in vitro. Czytaj dalej